
Do Wilna, w którym s.
Michaela Rak jako pionierka od ponad dekady wprowadza ideę hospicyjną na Litwie, wybierałam się również od ponad dekady.
Co prawda byłam tam przez moment przy okazji konferencji Dziennikarzy dla Zdrowia „Polka w Europie”, ale s. Michaeli nie zastałam. W międzyczasie widywałyśmy się okazjonalnie, raczej gdy bywała w Gorzowie. Zawsze jednak pozostawałyśmy w kontakcie mailowym. W minionym roku przedstawiłam siostrę jako jedną z bohaterek biuletynu realizowanego ze Stowarzyszeniem św. Eugeniusza de Mazenoda „Łączą nas ludzie i miejsca”. Gdy Muzeum Powstania Warszawskiego ogłosiło ósmą edycję konkursu im. Jana Rodowicza Anody, zgłosiłam Michaelę Rak w kategorii „Wyróżniająca się akcja lub inicjatywa społeczna zakończona sukcesem”. 31 marca odbyła się gala konkursu, który moja kandydatka wygrała. Ponieważ nagroda ma charakter honorowy, ponieważ dzieło gorzowskiej siostry potrzebuje nieustannego wsparcia, ponieważ właśnie buduje kolejne hospicjum na Litwie – tym razem dla dzieci – uznałam, że nie ma lepszego momentu, by ją wesprzeć. Wymyśliłam więc misyjny wyjazd do Wilna.
Ta moja minimisja zakłada również wykonanie zdjęć w tym niezwykłym miejscu, by później powstała z tego wystawa. Do jej realizacji namówiła mnie działaczka społeczna
Grażyna Nawrocka, która zaproponowała ciąg dalszy działań na rzecz s. Michaeli. To również ona - z mężem
Gustawem - wykonała na moją prośbę, ale bezpłatnie anioła i anioła-skarbonkę, którego wypełniłam kwotą 1160 zł, otrzymaną m. in. od obecnych na moim spotkaniu „Złodziejka ludzkich życiorysów” w klubie Na Zapiecku.
Anioły zobaczysz tu:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,hanna_kaup,9206,
To Grażyna Nawrocka zaproponowała organizację balu charytatywnego, który planujemy w karnawale 2020 r. i z tego też względu chcę zrobić relację fotograficzną z Wilna.
Ale teraz przede mną wyjazd. Miał wyglądać inaczej, grupa też miała być inna, ale życie zweryfikowało plany. Największy problem był z busem. Ostatecznie pomógł go załatwić
Andrzej Trzaskowski od
Przemysława Jacniackiego. Kierowcę – z tym był jeszcze większy problem - ściągnęłam ze Szczecina i gdyby nie moi przyjaciele
Jola i
Rysiek, nie wiem, jak bym sobie poradziła. Ostatecznie jedzie nas dziewięć osób (z kierowcą). Ostatecznie (poza kierowcą) jadą same kobiety. To one złożyły się na tę wyprawę, przeznaczyły od siebie datek na hospicjum i wiozą własne dary. Gorzów reprezentują:
Zofia Bilińska, Maria Gonta, Halina Motyka, Barbara Schroeder, Jadwiga Teresa Żurawska i pisząca te słowa. Oprócz nich mnóstwo prezentów od ludzi dobrej woli.
To, co zdarzyło się w ciągu dwóch dni, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. We wtorek po południu opublikowałam informację o tym, że przyjmujemy dary dla Wilna. Natychmiast odezwał się
Kamil Lewera z Radia Plus. Przyjechał i nagrał moją wypowiedź, a w środę
Agnieszka Moskaluk zaprosiła mnie do Magazynu Reporterów Radia Plus, za co serdecznie im dziękuję. To zaowocowało niezwykłą reakcją słuchaczy. W czwartek rano zadzwonił do mnie
Józef Kuczyński z hotelu Gracja, który ofiarował 20 kompletów pościeli i 40 ręczników, a w piątek rano do radia zgłosił się inny słuchacz z Gorzowa. Zaproponował niemal nowy wózek inwalidzki. To jego siostra
Anna Laskowiec ze Ściechówka – jak się okazało kończyła barlinecki ekonomik z Michaelą Rak - usłyszała naszą rozmowę i zapragnęła przekazać jej ten niezwykle cenny prezent. Dołożyła do tego chodzik. – Mam nadzieję, że nikomu z mojej rodziny nie będzie nigdy potrzebny i bardzo bym chciała, by służył w Wilnie – powiedziała wzruszona w rozmowie telefonicznej. To oczywiste, że w takiej sytuacji nie myślę, czy da się to zmieścić, tylko jak to zrobię. Pan Kuczyński powiedział mi: - Jak się popieści, to się zmieści.
Będziemy więc pieścić, by bus pomieścił wszystkie przekazane nam dary. A jest tego naprawdę wiele, za co z serca w imieniu własnym i s. Michaeli dziękuję. Wieziemy więc to, co przekazali nam: Środowiskowy Ośrodek Samopomocy w Krzyszczynce, Dom Dziennego Pobytu na Brackiej, Stowarzyszenie im. Św. Eugeniusza de Mazenoda,
Danuta Gołąbek,
Monika i Krzysztof Jakubczak,
Krystyna Trzcińska, Muzeum im. Jana Dekerta i Teatr im. J. Osterwy w Gorzowie, Grażyna Nawrocka i nauczyciele SP 7, Andrzej Trzaskowski.
Auto z napisem „Wilno Hospicjum bł. Michała Sopoćki” wypełnią – poza wspomnianymi: wózkiem inwalidzkim, chodzikiem, pościelą i ręcznikami - takie rzeczy jak: środki czystości, mleko w proszku, konserwy, słodycze, kawa i herbata, czekolady, książki, kredki, balony, maskotki, ubrania, nowe buty dla dzieci, lampa solna, lampka nocna, narzuty, koce, bańki mydlane, piłki, kubki, karty, opaski, power banki, zabawki, zestaw naczyń nietłukących, obraz
Władymira Żurawskiego.
Oprócz mnóstwa konkretnych i przydatnych rzeczy udało mi się zebrać 3418 zł, na które złożyli się: senator
Władysław Komarnicki, wiceprezydent
Małgorzata Domagała, anonimowi darczyńcy, podróżnik
Stefan Piosik, pracownica teatru
Lidia Tyborska, Danuta Gołąbek z chóru Cantabile, przewodniczący rady miasta
Jan Kaczanowski, radna
Marta Bejnar-Bejnarowicz, synowie kierownika ŚDS w Krzyszczynce
Rafała Deptuły, prof.
Weronika Kurjanowicz,
Daniel Janowicz z OSP Wawrów.
Przed nami niemal tysiąc kilometrów. Będę starała się spisywać choć krótkie relacje, z tej szczególnej - mam nadzieję - wyprawy.
Wszystkim raz jeszcze najserdeczniej dziękuję. Trzymajcie za nas kciuki.
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć