
25 marca przypada ważne dla ludowej kultury święto Zwiastowania, wobec czego przysłów mamy dzisiaj niemało, a większość z nich dotyczy bocianów: „Na Zwiastowanie przybywaj bocianie”, „Na Zwiastowanie bocian na gnieździe stanie”.
Tradycja ludowa wie, co mówi i pierwszego w tym roku bociana na gnieździe widzieliśmy dokładnie wczoraj. Przedwczoraj radowaliśmy oczy widokiem kroczących dostojnie po nadwarciańskich polach bocianich par. Przy pierwszej dwójce uciechy było co nie miara i aparaty poszły w ruch. Kolejne wywoływały już tylko okrzyki „Popatrz i tam jest! I tam dalej kolejny!” Ten na gnieździe miał wyraźne parcie na szkło. Pozował. Gdyby umiał mówić, usłyszelibyśmy: „Właśnie zaczynam budowę. Wpadnijcie za tydzień, domeczek będzie już piękny”. Głupio nam było odpowiedzieć, że to trochę za daleko, byśmy mogli kontrolować postępy w pracach, ale gdyby ktokolwiek z Was wybierał się w najbliższym czasie w okolice imponującej romańską świątyni w Tumie, to zaczątek tego gniazda ulokowany jest w pobliskim Kwiatkowie.
Do ludowych porzekadeł trafiły także inne skrzydlate stworzenia:
- „Na święto Zwiastowania przybywa bocian i kania”,
- „W święto Zwiastowania pliszka, usiadłszy na gniazdo bocianie, przynosi wiosnę z nieba”,
- „Na Zwiastowanie jaskółki się ukazują, ludziom wiosnę zwiastują”,
- „Na Maryi Zwiastowanie jaskółka ze snu powstanie”,
- „Gdy przed Zwiastowaniem ruszy się pszczoła, to mokrą wiosnę nam przywoła”.
Mamy też przepowiednie pogodowe:
- „Jakie jest Zwiastowanie, takie będzie i Zmartwychwstanie”,
- „Czysty wschód słońca na Marii Zwiastowanie znaczy dobrego roku opowiadanie”,
- „Mgła na Zwiastowanie znaczy rzek rozlanie”,
- „Na Zwiastowanie, kiedy mgła w zaranie, chociaż słonko jasno wschodzi, znak niechybny to powodzi”.
Słońce może nazbyt czysto nie wstawało, bo chmur na horyzoncie sporo, ale mgieł dziś nie było, no i najważniejsze – jest ciepło, więc mimo zapowiadanego ochłodzenia mamy pewność, że Wielkanoc będzie ciepła.
A teraz już tylko informacyjnie: Zwiastowanie Pańskie obchodzone jest w Kościele, co zrozumiałe, dziewięć miesięcy przed Bożym Narodzeniem. Data może się zmienić jedynie wtedy, kiedy święto wypada w niedzielę, a jeżeli Zwiastowanie przypada na piątek, to wówczas nie obowiązuje post. Ponieważ święto silnie związane jest z obrzędowością ludową, to oprócz mnogości przysłów, przynosi ze sobą też mniej oficjalne nazwy lokalne:
- Matki Bożej Wiosennej – co chyba nie wymaga tłumaczenia.
- Matki Bożej Roztwornej albo Roztworznej – „roztwierającej” ziemię na przyjęcie ziarna, ale też owym „roztwarciem” uwalniającej jaskółki. Dawniej sądzono, że te sympatyczne ptaszki zimują w błocie i aby mogły wyfrunąć pod niebo, trzeba im to było umożliwić. („Na Matkę Boską Roztworną rzuca jaskółka swą topiel jeziorną”). Na dawnych ludowych obrazach Matka Boża Roztworzna przedstawiana była z kluczami.
- Matki Bożej Zagrzewnej – bo nakazywała słońcu świecić jaśniej, co też skwapliwie czyniło, ogrzewając ziemię i przyspieszając kiełkowanie nasion.
- Matki Bożej Strumiennej – bo, jak mawiali Kaszubi, „Na Strumienną strumienie puszczają.”
- Matki Bożej Ożywiającej – dającej nadzieję na lepsze, cieplejsze dni.
Na Podlasiu gospodynie będą dziś piekły drożdżowe placuszki w kształcie bocianich łap, zwane „busłowymi” albo „busiołowymi” łapami. Kiedyś wkładano je klekotom do gniazd. W trosce o urodzaj (płodność) na polach i w zagrodzie, pieczono także miniatury narzędzi rolniczych: bron, pługów, sierpów, kos.
Dnia Busłowych Łap w kalendarzu nie znalazłam. Jest za to Dzień Gofrów, który wbrew pozorom także związany jest ze Zmartwychwstaniem, a powstał w wyniku zwykłego nieporozumienia językowego. Jego tradycja wywodzi się ze Szwecji, gdzie wypowiadana niestarannie i z gwarowymi naleciałościami nazwa święta (Vårfrudagen) zyskała niezamierzone brzmienie, kojarzące się właśnie z goframi (Våffeldagen). Ile w tym prawdy, a ile anegdoty, trudno dziś orzec. W latach 50. kościelny Vårfrudagen został w Szwecji przeniesiony na niedzielę poprzedzającą Niedzielę Palmową, a Våffeldagen pozostawiono, że tak powiem, na miejscu. Dzień Gofra ma się dobrze i nic nie stoi na przeszkodzie, by go świętować. Można też spróbować upiec busłowe (bocianie) łapy. Przepisów krąży po Internecie niemało.
W ostatnią sobotę marca świętujemy Godzinę dla Ziemi. Termin wybrano nieprzypadkowo, ponieważ nawiązuje do dzisiejszej zmiany czasu z zimowego na letni (tym sposobem delikatnie daję do zrozumienia, że dziś śpimy godzinę krócej). Głównym argumentem tej machinacji z zegarkami było efektywniejsze wykorzystanie światła dziennego i oszczędność energii. U podstaw Godziny dla Ziemi leży to samo oszczędzanie, ale nie tylko. To święto ma nas sprowokować do refleksji nad kondycją planety i zmotywować do podjęcia działań na rzecz jej ratowania. Zgaszenie świateł o 20:30 ma wymiar symboliczny, a tak naprawdę, to wiele miejscowości od dawna już oszczędza energię elektryczną, wyłączając co noc oświetlenie ulic. Widzieliśmy to nie dalej jak wczoraj, kiedy nocną porą wracaliśmy z wojaży.
Mamy też dzisiaj dwie godne uwagi okazje do celebrowania, czyli Europejski Dzień Talentów oraz Międzynarodowy Dzień Czytania Tolkiena, a wśród poważnych świąt z przesłaniem: Międzynarodowy Dzień Solidarności z Uwięzionymi i Zaginionymi Pracownikami ONZ (obchodzony w rocznicę uprowadzenia Aleca Coletta, którego ciało znaleziono dopiero po 24 latach) oraz Międzynarodowy Dzień Pamięci Ofiar Niewolnictwa i Transatlantyckiego Handlu Niewolnikami.
Tekst i foto Maria Gonta